poniedziałek, 24 września 2012



ROZDZIAŁ 2
„Dyskretna plama”


— Co ty robisz?! — zezłościła się Mary, widząc trzeciorocznego Krukona, ciągnącego za kucyk młodszej koleżanki.
Chłopak prychnął wściekle i wszedł do powozu, przybijając sobie piątki z siedzącymi tam kolegami. Już wiedziała, którą sprawę poruszyć na pierwszym spotkaniu prefektów. Szła właśnie z Remusem ramię w ramię i zastanawiała się, co zrobić z informacją o przyjeździe nowych uczniów z Rosyjskiej Akademi Magii. Mieli oni zostać w Hogwarcie na rok. Niektórzy mieli tutaj nawet zdawać egzaminy końcowe.
— Hm — zastanowił się Remus, nie zwracając uwagi na nikogo, Mary spojrzała na niego zaciekawiona. — Hm — powtórzył, a Mary nie wytrzymała:
— Co, „Hm”?! — Żeby na niego spojrzeć i patrzyć mu prosto w oczy musiała zadrzeć wysoko głowę.
— Myślę nad informacją o tej wymianie… nie słyszałem nic o tym pomyśle w poprzednim roku, a przecież takie rzeczy planuje się wcześniej…
— Jak byś nie znał dziwnych pomysłów dyrektora — wtrąciła się. — A szczególnie — wzruszyła ramionami — świetnie, że Hogwart nawiązuje jakieś współprace. To dobrze świadczy o naszej szkole.
— Racja, myślisz że mówią po angielsku? — zaśmiał się, a jego oczy przybrały kształt półksiężyców. Wyglądał tak rozkosznie, że Mary w jednej sekundzie zapomniała odpowiedzi na postawione pytanie, a nawet samego pytania.
— Coś mówiłeś?  
— Mary! Co się z tobą dzieje? — zaśmiał się Remus, niezobowiązująco obejmując dziewczynę ramieniem. Mary w pierwszej chwili chciała odskoczyć, szybko zorientowała się jednak, że gest wywołał u niej miłe ciepło w miejscu gdzie ręka Lupina zaciskała się na ramieniu.
— Nic, po prostu się zamyśliłam… chodź musimy poznać nowych uczniów i przedstawić im pokrótce o co chodzi — zaśmiała się dziewczęco i wyprzedziła Remusa o kilka kroków, ciągnąc go za sobą.   

***
Hej! Lunatyk… w całkowitej ciszy, jaka zapanowała w Wielkiej Sali, szept Jamesa Pottera rozniósł się echem w najmniejszy zakamarek pomieszczenia. Każdy nauczyciel gniewnie spojrzał w stronę czołowych rozrabiaków Hogwartu. Nawet Tiara przestała się ruszać na głowie jakiegoś rudowłosego chłopca. James Potter jednak zdawał się tego nie zauważyć i ciągnął dalej: wiedziałeś, że przyjeżdża nowa dostawa uczniów z Rosji?   
Lunatyk spłonął rumieńcem, jednak niewzruszenie patrzył przed siebie i udawał, że cała sytuacja nie ma miejsca.  
Potter! zasyczała Lily Evans jak zawsze dyskretny!
Uwaga Lily wywołała stłumiony chichot Marleny, nawet Mary próbowała ukryć rozweseloną minę, choć niezbyt dobrze jej to wyszło.
Liluś, kwiatuszku… uśmiechnął się Potter, nachylając nad stołem wiesz, że jestem nadzwyczaj uzdolniony. Ale przypominam, że twoje uwagi też każdy słyszy mówiąc to, posłał gdzieś w dal szeroki uśmiech. Lily odwróciła się pospiesznie i zbladła, kiedy spojrzała w stronę profesor McGonagall, wyglądającej jak tykająca sklątka tylnowybuchowa. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco i schowała jeszcze bledszą niż zazwyczaj twarz w kasztanowych włosach. Mary, siedząca najbliżej, mogłaby sobie rękę uciąć, że Evans puściła w stronę Pottera tak ogromną i niechlubną wiązankę, że niejednemu uszy by od słów spuchnęły.
Dalsza ceremonia przydziału przebiegła zaskakująco szybko i bez żadnych większych problemów.
Witajcie na kolejnym roku w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart. Mam nadzieję, że wakacje każdego z was przebiegły spokojnie i dostarczyły wam wielu wrażeń. Profesor Dumbledore był najlepszym dyrektorem jaki kiedykolwiek objął to stanowisko. Tak jak niektórzy mogli się dowiedzieć spojrzał w stronę Huncwotów do naszej szkoły przyjechało kilkoro uczniów i uczennic z Rosyjskiej Akademii Magii. Mam nadzieję, że powitacie ich serdecznie i nie dacie powodów do niepokoju? Znów posłał pytające spojrzenie w stronę Huncwotów, którzy popatrzyli po sobie zdziwieni. Tak więc zap… nim profesor Dumbledor zdążył zaprosić nowych uczniów, drzwi Wielkiej Sali otworzyły się same, a może nie same. Któż to w Hogwarcie mógł wiedzieć.  
Już po kilku chwilach rozległy się oklaski i wiaty, które powitać miały delegację z Rosji. Jednak ku zdziwieniu wszystkich do pomieszczenia wpadł, dosłownie wpadł  (stopa mężczyzny zawinęła się w połaciach brudnej, przemoczonej peleryny) woźny Filch. Zrobił on widowiskowy piruet i upadł boleśnie na kamienną posadzkę. Zdzwieni uczniowie i niemniej zdziwieni nauczyciele po chwili ciszy i zamyślenia wybuchnęli gromkim śmiechem. Nawet kotka Filcha wyglądała na rozśmieszoną.  
Ciekawscy Rosjanie wychylali głowy do Wielkiej Sali i mówili coś w dziwnym języku między sobą, wybuchając co rusz gromkim śmiechem. Dzięki woźnemu zestresowana grupa trochę się rozluźniła.  
Dziękujemy panie Filch za ten pokaz zaczął delikatnymi słowami uspakajać uczniów. Przywitajmy proszę, gromkimi brawami uczniów z Rosyjskiej Akademii Magii! 
Gdzieś pomiędzy brawami i wiwatami wyłonili się Rosjanie w całej swojej okazałości. Dziesięciu, a może dwunastu nowych uczniów weszło twardym krokiem do sali. Patrząc przed siebie, stanęli parami wyprostowani jak w wojsku.  
Dyscyplina była chyba najważniejsza w ich szkole szepnął Potter do Blacka, obserwującego uważnie każdą z Rosjanek.
No to się przejadą… prędzej czy później zaśmiał się Black powiedz mi, Rogaty, czyż my nie mamy szczęścia? Nowe panienki!
Nooo… nawet całkiem niezłe Rogacz wytężył swój słaby wzrok na tyle mocno na ile pozwalały mu okulary. Podczas kiedy Syriusz spokojnie, jak to on miał w zwyczaju, oglądał piękne dziewczyny.
Może okulary sobie przetrzyj, Potter. Będziesz lepiej widział i nie będziesz musiał się tak wysilać prychnęła Evans, również patrząc na dziewczęta z Rosjii. Dlaczego ona nie mogła być taka wysoka i smukła jak one?
Och, Lils, jesteś o mnie zazdrosna? Brew Pottera powędrowała ku górze.
Nie licz na to wykrzywiła twarz w gniewie.
Lubię numerlogię, liczenie to podstawa bytu… przynajmniej u mnie – rzekł z mądrą miną.
Potter!
Evans!
GRYFFINDOR!!!
Kłótnie Gryfonów przerwał krzyk Tiary. Obydwoje spojrzeli na podwyższenie z którego schodziła blondynka o delikatnej urodzie. Zbliżyła się jeszcze o kilka kroków i usiadła obok nadętego siódmoklasisty, który wyglądał jakby mu ktoś gwiazdkę z nieba rzucił. Tudzież właśnie otrzymał tytuł mistera Hogwartu. Laluś z blondwłosami i brzoskwiniowej cerze przebierał w dziewczynach jak w żelach do włosów. A dziewczyny dawały się przebierać. Syriusz i Remus spojrzeli na Rosjankę; nadal patrzyła twardo przed siebie i była całkowicie obojętna na zaczepki Gryfona. Jakby się zastanowić… Rosjanka była nawet obojętna na to, co dzieje się z jej przyjaciółmi ze szkoły. Zaciekawiony Remus odwrócił wzrok do jeszcze kilku nowych uczniów czekających na przydział i ze zdumieniem stwierdził, że zachowują się oni nieco dziwacznie. Wprowadzili w murach zamku nerwową i napiętą atmosferę. Może tak reagowali na stres? Pewnie jutro wszystko wróci do normy.
GRYFFINDOR!!!
Ostatni uczeń został przydzielony do Gryffindoru, a mieszkańcy nie wiedzieli już czy mają szaleć z radości, czy udawać obojętność. Chłopak, wysoki i szczupły, ominął szybkim krokiem swoją koleżankę ze szkoły i przysiadł dobre pięć osób dalej, nie zwracając uwagi na Rosjankę.
To trochę dziwne zachowanie Lily, która raczej nie zwracała się bezpośrednio do Huncwotów, rzuciła posyłając dwójce nowych uczniów zaciekawione spojrzenie.  
Trochę!? przeraził się Syriusz, łapiąc się za głowę. Oni są jak roboty. Patrzą bez mrugnięcia okiem w jeden punkt i nawet chyba nie oddychają.  
Bez przesady, przecież ta dziewczyna raczyła spojrzeć na Mike… Mary stanęła w obronie Rosjanki.  
Tak, a jej wzrok mówił: „powiedz coś jeszcze, a wytnę ci język łyżeczką do herbaty” zażartował Black, spoglądając na profil nowej Gryfonki. Na którym będą roku?
Z tego co mi wiadomo… zaczął Remus, jednak Potter przerwał mu w pół słowa:
Tobie zawsze wiadomo. Chodząca encyklopedia. Jesteś lepszy niż „Prorok codzienny”. Taki… wszechremus!  
Dzięki za tę stosowaną uwagę wezmę sobie ją do serca. Więc są wszyscy na siódmym roku…
No to tę dwójkę trochę rozruszamy, co nie? – zaśmiał się Black.
Pozostali Huncwoci zgodzili się, wzdychając ciężko.